Sprzedawcy Marzeń
Wszystko znaczęło się z moją pierwszą samotną podróżą za granicę. Pojechałam do Francji. Poitiers był najdalszym miejscem co znalazłam na liście obozów dla wolontariuszy. Organizacja Emmaus znajdowała się w średniowiecznym klasztorze na środku starego miasta. Tutaj spotykałam Anitę i Michała, to sympatyczną parę z Polski. Byli bardzo mili kiedy dowiedzieli się, że jestem Wegierką. Rozmawialiśmy dużo o historii i innych rzeczach. Zostaliśmy przyjacółmi. Wtedy dowiedziałam się że Polacy lubią Węgrów. Po latach korespondacji nasza komunikacja przestała istnieć. Moja ostatnia wiadomość od nich jest to, że ich syn ma na imię Dragan i rodził się w tym samym dniu kiedy syn mojego brata. Kiedy pojechałam do Hiszpanii, ten sam instynkt mnie podpowadził: wybrałam najdalsze miejsce z ofert biura wolontariatu. Pojechałam do małej południowej wsi, która nazywa się Plasenzuela. To malownicza, ukryta wieś (myślę że utracony Boski Raj był coś podobnym) ma nastrój szczególny: zdarzają się tam surrealis...